Na przestrzeni ostatnich lat wyczerpany wojnami Liban doświadczył rewolucji ludowej, kryzysu finansowego, pandemii koronawirusa i potężnej eksplozji w bejruckim porcie. Czy na tym umęczonym skrawku ziemi mógł uchować się jeszcze jakiś skarb? Owszem! Oprócz kultury, doskonałej kuchni i wspaniałych ludzi takim skarbem jest z pewnością wino, które – wbrew okolicznościom – przeżywa aktualnie w Libanie renesans.
Od Fenicjan po Francuzów
Jeśli zagłębimy się wystarczająco w historię dowolnego szczepu lub regionu winiarskiego, zawsze w końcu pojawią się w niej Fenicjanie. Tak jest i tym razem, bo Liban w starożytności był terytorium fenickim i tym ludom zawdzięcza 7000 lat historii winiarstwa. Dziś najbardziej okazałą pozostałością po dawnej świetności libańskich winnic, znanych w całym antycznym świecie i wychwalanych nawet w Biblii, jest miasto Baalbek i rzymska świątynia Bachusa – największy zachowany tego typu obiekt na świecie. Po zajęciu Libanu przez ludy muzułmańskie produkcja wina drastycznie spadła, aż w końcu sztuka ta odeszła w zapomnienie.
Pierwszą winnicą w czasach nowożytnych była założona w 1847 Chateau Joseph Spath, kolejną ufundowali w 1857 r. Jezuici, istnieje ona do dziś – to Chateau Ksara. Trzecią, Domaine des Tourelles, w 1868 r. założył francuski inżynier Eugѐne François Brun. Kolejne powstawały już w XX wieku pod wpływem Francuzów. Przetaczające się wielokrotnie przez kraj wojny pokazały charakter i determinację tutejszych winiarzy, których twarzą stał się Serge Hochar z Chateau Musar, znany choćby z tego, że przewoził winogrona przez linię frontu. On też jako pierwszy zrozumiał wagę eksportu dla przyszłości libańskiego przemysłu winiarskiego. Mimo wysiłków w roku 1990, po zakończeniu wojny domowej, w Libanie działało tylko 10 winnic komercyjnych. Dziś jest ich kilkadziesiąt, a jakość wytwarzanych trunków docenia cały winiarski świat. Jak to możliwe, że dosłownie na popiołach konfliktów zbrojnych powstają tak dobre wina? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie przyjrzyjmy się Domaine des Tourelles, jednej z najstarszych winnic w kraju.
Na jakość wina wpływa kilka czynników – terroir, sposób uprawy winorośli, sposób winifikacji i starzenia. Jeśli chodzi o terroir, to dolina Bekaa jest uprzywilejowana – stoki Libanu i Antylibanu chronią uprawy przed suchym powietrzem pustyni i silnymi nadmorskimi wiatrami, zimy są surowe, ale bez mrozów, latem za dnia jest upał, ale noc przynosi chłod, gleby są bogate w żelazo i składniki mineralne. Dzięki tym warunkom Faouzi Issa, właściciel Domaine des Tourelles, może prowadzić winnice stosujac zasadę minimum ingerencji. Winorośle nie są nawadniane, wiosną korzystają z obfitości wody z roztapiających się na szczytach śniegów. Nie stosuje oprysków, ponieważ suche górskie powietrze na wysokości niemal 1000 m n.p.m. (to jedne z najwyżej położonych winnic na północnej hemisferze) eliminuje zagrożenie chorobami grzybicznymi.
Budynek winnicy Domaine des Tourelles powstał w XIX w. przy pomocy tradycyjnych technik pozwalajacych na utrzymanie wewnątrz stałej temperatury. Dzięki temu wina czerwone można wytwarzać w unikatowych cementowych kadziach bez potrzeby dodatkowego chłodzenia. W połączeniu z faktem, że wszystkie grona z winnicy są organiczne, Faouzi z powodzeniem stosuje wyłącznie dzikie drożdże występujące w naturze na skórkach winogron. Do klarowania używa się łagodnej substancji o wegańskim składzie, a wytłoczyny, w formie nawozu, trafiają spowrotem do winnic. Nawet butelki są tu poddawane recyklingowi! Ogromne wyczucie miejsca, w którym żyją, pozwala Libańczykom, takim jak Faouzi Issa, na produkowanie win „bliskich ziemi”. Oddają one z niezwykłą ekspresją charakterystykę swojej ojczyzny. W zamieszczonym poniżej filmie nasz sommelier, Wojtek Boguniecki, opowiada o wrażeniach z degustacji blendu Syrah, Cabernet Sauvignon, Cinsault i Carignan z Domaine des Tourelles.