Przyglądając się półkom w sklepie z winami nie sposób nie zauważyć potężnych butelek, które samym swoim wyglądem obiecują coś wyjątkowego. Tej zapowiedzi nieco przeczy napis Primitivo dumnie podkreślony na ich etykiecie, ale niech nas to nie zwodzi. To nazwa szczepu winnego, a pochodzi ona od jego bardzo wczesnego dojrzewania i nie ma nic wspólnego z prymitywnością.
Oprócz okazałego wyglądu butelki, primitivo ma kilka charakterystycznych cech, za które można je pokochać. Jest gęste, intensywne, pełne. Ma sporo cukru resztkowego, co pozbawia je wyraźnej kwasowości i ma bardzo dużą zawartość alkoholu. Przeciwnicy primitivo uważają, że to właśnie główne wady tego wina, ale my zajmiemy się dziś wyłącznie tym za co i dlaczego tak lubimy “dżemowe” wino z południa Włoch.
Wspomnienia z wakacji
Primitivo jest szczepem, który uprawiany jest na południu Włoch, w regionie Apulia. Wśród 100 tysięcy hektarów winogradów – prym wiedzie primitivo. Półwysep otoczony jest z jednej strony Adriatykiem, a z drugiej graniczy z Morzem Jońskich i ma doskonałe warunki do uprawy winorośli, ale i do odpoczynku na przepięknych plażach.
Dzięki wakacyjnym wyprawom na południe Włoch każda kolejna butelka primitivo będzie pełna wakacyjnego słońca – nawet w grudniu.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego primitivo ma prawo przypominać nam wakacyjne wędrówki. Otóż wbrew ogólnemu przekonaniu – primitivo nie jest szczepem rdzennie włoskim. Pochodzi z Chorwacji i do dziś jest tam uprawiane pod nazwą tribigrad. Pierwsze wzmianki o jego uprawie w Dalmacji pojawiły się już w XV w, a do Włoch trafił dopiero w wieku XVIII.
Chorwacja to bardzo uczęszczany przez poszukiwaczy spokoju i pięknych widoków kierunek. Teraz, by przypomnieć sobie chorwacką kuchnię i gorące wakacje – wystarczy łyk primitivo.
Primitivo występuje również pod nazwą zinfandel w wypoczynkowym i bardzo słonecznym, choć nieco mniej przez nas uczęszczanym regionie świata – w Kalifornii.
Wszystkie trzy nazwy – primitivo, tribigrad i zinfandel dotyczą tego samego szczepu, co potwierdziły badania genetyczne przeprowadzone w 2 połowie XX w. I wszystkie trzy mają moc przywracania pięknych, wakacyjnych chwil.
Łagodny start
Primitivo przez swój szczególny smak jest winem, które łagodnie wprowadza nowicjuszy w świat win wytrawnych. Osoby pijące wina słodkie, półsłodkie i półwytrawne zwykle wzbraniają się przed wytrawnością. Obawiają się, że wino będzie “kwaśne”. W primitivo zwykle jest tak dużo cukru resztkowego, że mimo tego, że wino klasyfikuje się jako wytrawne – ma dżemowo – konfiturowy smak, który urzeka początkujące podniebienia. A młody adept sztuki degustacji może być z siebie naprawdę dumy, że pije wreszcie wina wytrawne.
Wina z primitivo bywają różne, ale słodyczy i alkoholu w nich nigdy nie brakuje.
Wytrawna słodycz
Primitivo zawdzięcza swoją nazwę temu, że dojrzewa najwcześniej (primativus) spośród winogron. Jego owoce zawsze mają czas wysycić się słońcem przed zbiorami, a dzięki temu są pełne słodyczy i nawet po fermentacji, która kończy się przy zawartościach alkoholu 14-15% – nadal mają w sobie sporo cukru resztkowego. Przy równie wysokiej kwasowości i dobrym balansie – primitivo staje się winem kontemplacyjnym. Można się nim cieszyć godzinami.
Boże narodzenie
Aromaty ukryte w dobrym primitivo, to przyprawy korzenne, konfitury jagodowe, śliwka, czereśnia, truskawka, nutka wędzonki, kawa. W bukiecie wina starzonego w beczce pojawia się jeszcze wanilia, kokos i kakao.
Zestaw tych “ciastkowych, piernikowych” zapachów oraz to, że tak ciężkie wina pijemy zwykle zimą powoduje, że primitivo kojarzy się ze świętami. Z wieczorem spędzonym przy kominku z przyjaciółmi, z rodziną i z primitivo.
Primitivo to także jeden z najchętniej kupowanych winnych prezentów.
Do polskiej „włoskiej” kuchni
Szczep primitivo w naturalny sposób łączy się z włoską kuchnią pełną słodkich pomidorów. Możemy więc go podać do pizzy, zapiekanek, makaronów i sałatki caprese.
Cięższe primitivo odnajdą się w tradycyjnej polskiej kuchni. Najbardziej zaskakujące może się okazać połączenie primitivo z bigosem (koniecznie z wędzoną śliwką i mnóstwem mięsa). Również dziczyzna polubi intensywność tego smaku. Koniecznie z dodatkiem konfitury do mięsa.
Na każdą kieszeń
Primitivo można dostać na rynku praktycznie w każdej cenie. Od kilkunastu złotych po kilkaset. Te najtańsze nie zaserwują nam jednak wielu wrażeń zapachowych i smakowych. Będą pijalne, łatwe i doskonałe do kiełbasy z grilla. Jeśli jednak chcemy poznać prawdziwe oblicze primitivo – szukajmy od 50 zł w górę.
Każda półka cenowa primitivo ma swoje zalety. I na każdej można trafić na faworyta.
Primitivo łączy ludzi
Przez swoją popularność i wszędobylstwo primitivo ma bardzo wielu miłośników, ale nie brak mu wrogów. Mimo wszystko, gdy przy stole mamy ludzi, którzy są na dwóch skrajach świata wina i chcemy podać wszystkim to samo czerwone wino – primitivo sprawdzi się tu najlepiej. Nawet najbardziej zatwardziali przeciwnicy rozsmakują się w gęstości i intensywności primitivo. A gdy będzie naprawdę dobre – może zmienią o nim zdanie?
Spis treści